Ekscytujący bój w Lipsku. Padł jednak tylko jeden gol
Wydaje się, że minimalnym faworytem pierwszej potyczki był Real Madryt. Królewscy mają co prawda wiele problemów z kontuzjami, ale w lidze hiszpańskiej prowadzą w tabeli, a na jesień byli także najlepsi w swojej grupie w Lidze Mistrzów. RB Lipsk to natomiast zespół, który potrafi grać atrakcyjną piłkę. Zapowiadały się niemałe emocje i takie też były od samego początku wtorkowego starcia.
Mnóstwo strzałów z obu stron
Pierwsza część spotkania nie przyniosła bramek, choć działo się co nie miara. W drugiej minucie do siatki trafił Benjamin Sesko, ale sędzia odgwizdał spalonego. Osiem minut później Sesko znalazł się w sytuacji sam na sam, lecz lepszy w pojedynku z nim okazał się Andrij Łunin. Gracz Lipska praktycznie nie spojrzał się w jego stronę i uderzył w nogi. To była doskonała okazja na zdobycie bramki.
Drużyna gospodarzy była bardzo ofensywnie usposobiona, ale w kluczowych momentach brakowało odpowiedniego strzału lub ostatniego podania. Real popełniał trochę błędów w wyprowadzeniu piłki, co przecież nie zdarza się często. Jednocześnie Królewscy w świetny sposób odgryzali się kontrami i także stwarzali zagrożenie pod bramką rywala. Pierwsze 25 minut to była esencja Ligi Mistrzów. Może brakowało goli, ale łącznie obie ekipy oddały jedenaście strzałów.
Lekką przewagę mieli piłkarze RB Lipsk. Przyjemnie patrzyło się choćby na współpracę duetu Sesko – Dani Olmo. Wciąż jednak brakowało konkretnego zagrożenia bramki Łunina.
Magia ze strony Brahima Diaza
Drugą połowę fenomenalnie otworzył Real Madryt, a konkretnie Brahima Diaz. Hiszpan po prawej stronie boiska zabawił się z rywalami. Był przez nich podcinany, ale utrzymał się przy piłce, a potem kapitalnie przymierzył z lewej nogi zza pola karnego. To był jeden z najpiękniejszych goli obecnej edycji Ligi Mistrzów.
Piłkarze z Lipska starali się odpowiedzieć, ale musieli uważać na kontry Realu. Jedna z nich mogła zakończyć się kolejnym trafieniem. Vinicius Junior przedryblował jednego rywala i gdy wydawało się, że będzie uderzał lewą nogą, to czubkiem prawego buta skierował piłkę w stronę bramki. Ta jednak zatrzymała się na słupku, a dobitka Diaza została zablokowana.
Real wiele zawdzięcza swojemu bramkarzowi, który w drugiej połowie robił, co mógł, by utrzymać czyste konto. Tak było choćby przy mocnym strzale Daniego Olmo. Wcześniej Diaz zatrzymał się z piłką i sygnalizował uraz mięśniowy. Nie wybił jednak piłki na aut i RB Lipsk kontynuowało grę, co rozwścieczyło zawodników gości. Diaz natomiast musiał opuścić plac gry. Niedługo później ekipa z Niemiec wykonywała rzut rożny i Łunin znów spisał się świetnie, broniąc groźny strzał głową Amadou Haidary.
Po tej sytuacji RB Lipsk nie mógł stworzyć sobie kolejnych świetnych okazji do strzelenia wyrównującego gola. Gospodarze szarpali, walczyli z całych sił, ale na nic to się zdawało. Real był nieźle zorganizowany w obronie i robił wszystko, by dowieźć korzystny wynik do samego końca spotkania. To ostatecznie się udało i Królewscy po wygranej 1:0 są w bardzo dobrej sytuacji przed rewanżem. Ten został zaplanowany na 6 marca. Pojedynek oczywiście odbędzie się w Madrycie. Jedyne nad czym może ubolewać trener Carlo Ancelotti to fakt, że strzelec jedynego gola z grymasem na twarzy opuszczał murawę. To może być kolejny groźny uraz w drużynie.